Bong – narzędzie desperacji

W dzisiejszym wejściu troszkę nietypowo, ponieważ powiem o efekcie spotkania z bardzo dawno niewidzianym kumplem. Niby nic specjalnego – powiedzą niektórzy, jednakże wspomniana rozmowa stała się kapitalnym powodem do zapoznania świata z jakim jak dotąd nie miewałem styczności. Osobnik rozmyślając o odpoczynku ma rozmaite rzeczy w swej głowie, jednak raczej rzadko wdziera mu się do głowy tego gatunku sposobność, jaka mojej postaci została przedstawiona. Znajomy pokazał mi mianowicie bongo.

Kwestia, że jestem nałogowym palaczem czyni to, iż na takie produkty mój umysł odruchowo reaguje ewidentnym poruszeniem. Parę razy już oczywiście porzucałem to świństwo i wielokrotnie mówiłem sobie już dosyć. Jednakże nadal jestem dokładnie tam, gdzie byłem i nic nie zanosi się na to, ażebym prędko skończył przygodę z tym nałogiem. Zatem, wracając do naszego tematu… opisywany bong to rodzaj fajki wodnej dedykowanej do palenia różnorodnego rodzaju tytoniu i ziół. Spokojnie, nie jestem totalnym desperatem i nie mam zamiaru siebie, ani tym bardziej Was zachęcać do palenia najróżniejszego świństwa, lecz pragnę zaprezentowany mi przedmiot zaoferować Wam w opozycji do słynnych cygaretów.

Nieustannie toczą się spory czy to zdrowszy sposób, czy wręcz przeciwnie, w alternatywie do wdychania dymu z petów. Jak ktoś coś uwielbia, to za każdym umie sobie to prezentować w taki sposób, aby mu odpowiadało. I identycznie też jest w mym wypadku, ale uczciwie powinienem zaznaczyć, że palenie fajki wodnej jest o wiele groźniejszym sportem, gdyż na pozór wciągamy bezpieczniejszy, bo ochłodzony dym, lecz nie możemy zapomnieć, że w takim procesie uwalnia się o wiele więcej substancji toksycznych, niż w momencie bliźniaczego, bardziej modnego, acz też niebezpiecznego procesu.