Dla każdego miłośnika wrażeń

Do głosu dopuśćmy ciut żądze fantazjowania oraz wyobraźmy właśnie teraz taką sytuację, w której, miast ogólnodostępnych samochodów, na krajowych ulicach gościłyby quady. Niełatwo byłoby znaleźć trafniej odpowiednie szlaki komunikacyjne od dobrze nam znanych – wyboistych, połatanych. Nareszcie jeździłoby nam się korzystniej i nie mielibyśmy już problemów z podwoziem. Dyskutowalibyśmy wtenczas nad browarem: „Jakiego gatunku masz quad, bowiem mój znajomy mówił, że najlepsze są quady Kawasaki”. No tak, jesteśmy w stanie sobie marzyć…

Tymczasem współcześnie, powolutku już lądując na ziemskim gruncie, takie czterokołowce akompaniują nielicznym jakoby urządzenie dostarczające zwiększony zasób adrenaliny do organizmu (niczym teraźniejsze trasy – w porządku, nie znęcam się już). Spora gromada spośród nas ulubiła właśnie quad, jakoby akcesorium niezbędne do przejażdżki w wolnym czasie. Nie ma się czemu dziwić – powietrze we włosach, nieoczekiwane manewry i wariacka szybkość, to składniki, bez jakich quady, i używający takowych, nie są w stanie obejść się.

„Hejże kotku, chodź na quady Kawasaki!”

Takie, mniej więcej, zdanie dane zostało mi pewnego dnia słyszeć, gdy przemieszczający się niedaleko towarzysze próbowali zagadać do siedzących w bezpośredniej odległości panienek. I chociaż była to nie za bardzo innowacyjna koncepcja, to przyniosła skutek. Stwierdziłem, że zamierzam zapiszę w złocie ten zwrot, tuż po tym, kiedy nabędę własny quad. Innym mężczyznom również radzę. Bez znaczenia, czy będą mieli quady Kawasaki, czy może obojętnie które, inne śliczne, cudowne, niezwykłe.