Ostrza jak miecz samurajski

Któż wśród nas nigdy nie bywał na obozach, czy też koloniach, na jakich czyniło się różne, dzikie rzeczy? Pamiętam dobrze jak któregoś razu jeden z opiekunów wygrzebał z torby scyzoryk, w którym umieszczonych było tak dużo narzędzi, że nie umiałem zrozumieć, jak to bywa możliwe. Ten obraz pozostał ze mną, jak można się domyślić, długo, a od kilku lat jestem właścicielem jednego spośród takich urządzeń, noszących nazwę Victorinox Climber.

Niejednokrotnie się przekonałem, że nie trzeba zabierać ze sobą paru noży, nożyczek, albo śrubokręta, albowiem to wszystko mogę posiadać w wielce miniaturowych rozmiarach, a prócz tego w wysokiej jakości. Legendarna seria szwajcarskiej fabryki Victorinox Climber, rekomendowana jest tego typu osobnikom jak ja – czynnym, poszukującym wyzwań i nie bojącym się technicznych nowości. Prywatnie zdecydowałem się na odmianę z czternastoma narzędziami umieszczonymi w trzech rzędach, a na dodatek wykonałem sobie konkretny rodzaj grawerowania, aby nikt nie miał wątpliwości z czyim produktem ma styczność.

Moje całe zamiłowanie do fabryki ze Szwajcarii, zyskało niedawno całkiem nowej wartości, gdy tylko moja małżonka, wkraczając do kuchni, zobaczyła noże Victorinox. Absolutnie zadowolony tym, co dostaję na szlaku górskim, bądź na survivalowych eskapadach, zdecydowałem, że właściwie będzie wylać na gospodarstwo domowe moje wielkie ochy i achy. Tym oto sposobem w naszych czterech ścianach pojawiły się noże Victorinox do krojenia ryb, wędliny i pieczywa, a żona jest nad wyraz zadowolona.