Niedobra sytuacja zakładów wydobywczych

Kwestia kopalń w Polsce od kilku lat nie jest ciekawa. Zwiększające się ceny zakupu węgla doprowadziły do importu gorszego odpowiednika zza wschodniej granicy, bądź nawet z Stanów Zjednoczonych. Cena przywozu minerału do Polski jest tylko trochę mniejsza, niż redystrybucja krajowego dobra.

Wina najprawdopodobniej leży po stronie przewoźników i dziwnej narodowej polityki sprzedaży. Na Śląsku można znaleźć kilkukilometrowe złoża węgla – tak zwane hałdy. Wynika to z wykopywania zbyt dużej ilości surowca, który nie znajduje rynku sprzedaży.

Liczone w setkach tysięcy kilogramów ton warstwy, sprawiają wrażenie bycia nie tylko rozrzutnością, ale również groźbą dla zamieszkujących w bliskiej odległości rodzin.

Kopalnie i tak pracują

Dla górników nie ma znaczenia, czy czarne złoto wykorzystamy w Polsce, czy na obczyźnie. Wartym uwagi jest, by odkopywanie odbywało się płynnie, bez krótkich, czy długich przerw. Bo kiedy w kopalnianym korytarzu psuje się taśma dostarczająca minerał z przodu ściany do specjalistycznych wagoników, wynoszących kruszec na powierzchnię, pracownicy nie zarabiają. Mimo nieznacznych problemów ze sprzedażą towaru, kopalnie wciąż są największymi z pracodawców w kraju. To dzięki nim tysiące ludzi ma gdzie pracować, a setki tysięcy nie żyją w niedostatku.

Zakłady górnicze pobudzają także pozostałe odnogi przemysłu. Na dole wymagany jest specjalny ekwipunek, między innymi kable górnicze.

Łącza te stosuje się w sieciach energetycznych. Wykorzystuje się je do zasilania maszyn dużej mocy. Kilometr łącza może ważyć nawet przeszło sześć tysięcy kilogramów. Szerokość żyły sięga niemalże sześćdziesiąt milimetrów.

Rozmiar i mała możliwość przeniesienia przewodu zmusza pracujących na kopalni do stosowania przewijarek do kabli. Nowe modele przewijarek wzbogacono o kółka, zwiększające mobilność; są także wersje nieruchome. Przewijarka do kabli zawierająca koła daje możliwość przewiezienia jednej tony łącza w jednej chwili. Jest to metoda ułatwiająca działanie ludziom. Dzisiaj zwyczajem jest, że pracownicy zakładów noszą przewody na barkach. Taki stan rzeczy prowokuje niedobra kondycja ekonomiczna holdingów węglowych.

Dotyczy to oczywiście państwowych spółek. Jeśli chodzi o sytuacje prywatnych molochów, wygląda to znacznie inaczej. W tego typu placówkach używanie przewijarek do kabli to najprawdopodobniej standard, na który nikt już nie zwraca uwagi.