Historia starszej pani

Starsza pani paliła fajkę już od sześćdziesięciu lat i nigdy nie chorowała. Córka od zawsze namawiała ją do rzucenia, ale ona uważała, że jej to w ogóle nie szkodzi, a nawet pomaga. Wiekowa już pani była w bardzo dobrej kondycji zarówno fizycznej jak i psychicznej. Sama codziennie sprzątała całe mieszkanie i robiła pranie. Wieszała na słońcu pościel i ręczniki, a na koniec dnia składała suche już rzeczy i wkładała do szuflad. Miała dwa psy i cztery koty, którym gotowała pyszne jedzenie i wyprowadzała na spacery. Traktowała swoich pupilów jak własne dzieci. Gdy spały podkładała im nawet poduszkę pod głowę. Były dla niej największą uciechą w aktualnym życiu. Zawsze denerwowało ją jak ktoś zwracał jej uwagę na nałóg nikotynowy, w który popadła, zaś zwierzątka nie miały do niej pretensji o nic. Wdzięczne za opiekę, jedzenie i wspólne zabawy sprawiały największą radość. Pozwalała im nawet spać razem z nią w jej pościeli, pomimo tego że nie lubiła mieć sierści w swoim łóżku.

Któregoś dnia jednak okazało się, że fajka nie służy już babci i o poranku, kiedy zabierała się do czynności, których zawsze o tej porze się podejmuje, poczuła się słabo po czym upadła na podłogę nie mogąc złapać tchu. Niedługo potem umarła. Wszyscy sąsiedzi, rodzina oraz znajomi pograżeni byli żałobą. Spoczywaj w pokoju babciu. Na zaswsze zostaniesz w naszych serduszkach.