Jak niemiecki wpłynął na inne języki

Wraz z globalizacją i rosnącym kontaktem interkulturowym, w każdym języku zagnieżdżają się nowe wyrazy i zwroty, określające wcześniej niespotykane zjawiska lub, po prostu, opisujące je lepiej. A im bliższy kontakt kultorowo-językowy, tym zapożyczeń będzie więcej. Naturalny więc jest spory wpływ, który język niemiecki wywarł na polski.

Pierwsza faza zapożyczeń zaczęła się w XIII wieku, gdy zaczęło się lokowanie miast na prawie magdeburskim. Źródłem takich terminów jak: burmistrz, ratusz, rynek, kiermasz, knajpa, kanclerz, sołtys, stempel, gmina, handel, cegła, rura, klej, śruba, kielnia, lufcik, drut i wiele, wiele innych terminów z zakresu budownictwa i prawa jest właśnie język niemiecki.

Drugim okresem zapożyczania słów od naszych zachodnich sąsiadów jest okres zaborów, co szczególnie odbiło się na języku terenów, będących w granicach zaporu pruskiego, ale nie tylko. Wiele używanych przez nas na co dzień słów ma właśnie źródłosłów niemiecki: dach, tafla, fajerwerki, frajer, furmanka, kicz, rynna, szlak, Szwajcar, tankować, ofiara czy szpital.

Ale niemiecki wpłynął też na język angielski. Najbardziej znanym germanizmem zaimplementowanym w angielskim jest… hamburger (do polskiego przeszedł właśnie za jego pośrednictwem). Ale pierwszym germanizmem w angielskim w ogóle jest kindergarten, czyli przedszkole.

Spory zakres zapożyczeń odnosi się do pojęć kulinarnych – frankfurter, lager, muesli, pilsner, schnapps, wiener, czy typowo niemiecki specjał – sauerkraut.

Część terminów w psychologii i socjologii również ma swój niemiecki źródłosłów – doppelganger, angst, Kraut jako pogardliwe określenie Niemca, hausfrau – pejoratywnie o kurze domowej. Inne germanizmy to np. kaput, lederhosen, poltergeist, wanderlust czy gesundheit, używano jako odpowiedź na kichnięcie. Spora część nazw ras psów też jest germanizmami (doberman, poodle czy rottweiler).